Od jakiegoś wskazuje się na istnienie nowej jednostki chorobowej - bezsenność technologiczna. Pojęcie brzmi tak niesłychanie odlegle, że nawet nie zastanawiamy się, co znamionuje i czy nas dotyczy. Jednakże okazuje się, iż to problem o wymiarze ogólnospołecznym, wręcz ogólnoświatowym. A w szczególności dotyczy społeczeństw, które w poważnym obrębie są zinformatyzowane i używają innowacyjnych technologii.

Sam termin bezsenności znaczy zaburzenia snu wywołane różnorodnymi czynnikami. Najczęściej w literaturze wymienia się przyczyny zdrowotne, związane z podeszłym wiekiem, chorobami, depresją, bądź zaburzeniami psychicznymi. Nikt w pierwszej chwili nie uważał, że skoro technologia ułatwia nam życie, komunikację i relaks, może być w jakiś sposób powiązana ze snem. Ponieważ jednak przełom wieku XX i XXI obnażył otwarcie alarmująco kolosalny skalę zgłoszeń pacjentów uskarżających się na zakłócenia snu, zainicjowano masowe i skrupulatne badania nad powodami tego problemu. Najbardziej niepokojące okazały się diagnozy tej grupy ludności, którą popularnie tytułuje się „milenialsami” oraz następnych jeszcze młodszych pokoleń. Łatwo wobec tego sobie uzmysłowić, że skoro kwestia wzrasta i dotyczy młodych, energicznych ludzi, musi mieć związek z trybem życia.

Badania wskazały na bezsprzeczny związek ilości czasu spędzanego przed „niebieskimi monitorami”, a bezsennością. Długie używanie z urządzeń wyposażonych w ekran przeciąga czas zaśnięcia, pomniejsza samą wartość snu a także ujemnie wpływa na koncentrację kolejnego dnia. Analiza badań w sposób sprecyzowany określiła, że znacznie gorszy wpływ na nasz sen mają te technologie, które wyraźnie ożywiają nasz mózg i pobudzają emocje: przykładowo granie w interaktywne gry, rozmowy na czacie lub sms-owanie. Równocześnie naukowcy obnażyli powiązanie między zakresem używania z nowoczesnych technologii, w tym siedzenia przed komputerem, a otyłością. Obecnie nie ulega wątpliwości, że otyłość, jest chorobą przyczyniającą się do rozległych powikłań. Powinno się nadmienić, że wywołuje także zaistnieje obturacyjnego bezdechu sennego, stanowiącego przyczynę podobnie zaburzeń snu.

Kluczowym objawieniem w tych badaniach okazało się uświadomienie ujemnego wpływu światła niebieskiego na nasz sen. Bazą tej analizy było porównanie wyników badań osób czytających przed snem książki drukowane i grupy używających czytników wyposażonych w ekran. Wyniki okazały się druzgocące na słabość nowych technologii. Sekwencja snu i czuwania człowieka jest z natury regulowany trybem dnia i nocy. Nasze oczy szczególnie są uczulone na światło niebieskie emitowane przez ekrany. Kiedy spędzamy czas przed snem gapiąc się w ekran smartfonu, komputera, czy telewizora, nasz organizm nie otrzymuje sygnału, żeby rozpocząć produkję melatoniny. Dla mózgu wciąż jest dzień. Na dodatek stymulujemy nasze myślenie, angażujemy emocje. W następstwie tego sami utrudniamy sobie możliwość uśnięcia i skorzystania z dobroczynnego snu. Należałoby również dodać, że inne źródła światła mają identycznie destrukcyjny działanie na sekrecję przez szyszynkę „hormonu snu”, to znaczy melatoninę. Mocne światło w domu, na ulicy, neony reklamowe to wszystko także zaburza naszą równowagę.

Wskutek podkreśleniu właśnie pojęcia bezsenności technologicznej można podjąć praktyczne działania profilaktyczne. Bezspornie nierealne jest, żeby całkowicie odseparować się od urządzeń oraz światła. Powinno się zmienić swoją rutynę, nieco wcześniej rozpocząć czas szykowania się do snu. Dobrze jest uruchomić jakąś czynność relaksacyjną, odgrodzić się od bodźców świetlnych. Naturalnie stronimy od napojów pobudzających, używek, wietrzymy sypialnię. Bezsprzecznie wskazane jest unikanie czynności aktywizujących mózg, pobudzających emocjonalnie. Należy dać sobie z grubsza dwie godziny przed zaśnięciem na uciszenie i wyciszenie. W przypadku wyjątkowej konieczności użycia urządzeń emitujących światło, powinno się włączyć tryb przyciemnionego ekranu oraz używać okularów z filtrem.